Jacek Bomba
Skupienie na sprawach istotnych, uwaga poświęcona drugiemu, zwłaszcza słabszemu i cierpiącemu, dominują w portrecie Antoniego Kępińskiego. Portrecie przedstawianym tym, którzy nie zetknęli się sami z tym, zapewne najważniejszym dla krakowskiej psychiatrii człowiekiem. Niezwyczajna popularność jego książek przygotowywanych do druku w czasie ciężkiej choroby, z której się już nie podniósł, uczyniła z niego – można by rzec – niemal celebrytę, gdyby to określenie mówiło o sławie zasłużonej.
Profesor Antoni Kępiński, wcześniej dla adeptów psychiatrii Docent, cieszył się uznaniem, na które zasłużył nie tylko wiedzą i mądrością, szacunkiem dla drugiego i empatyczną uważnością, troską o chorych, ale nade wszystko wysiłkiem włożonym w nadanie psychiatrii ludzkiego oblicza.
Był mężczyzną wysokim i przystojnym. Większość kobiet, z którymi współpracował miała do niego słabość. Sam natomiast mawiał, że jest wobec kobiet nieśmiały i wspominał kosza, jakiego dostał od pewnej Mary Cheese w czasach, gdy usiłował zostać lotnikiem w Anglii. Co mu się zresztą także nie udało. Zamiast do lotów bojowych, został skierowany do Polskiej Szkoły Medycznej w Edynburgu.
Żona Profesora, Jadwiga z Kłodzińskich była, jak wspominano w Krakowie, dziewczyną urodziwą i w młodości otoczoną przez całe lato brydżystami i pływakami na stadionie Cracovii. Za brydżem przepadała zresztą do końca życia. Była osoba korpulentną, ale nie przywiązywała, podobnie jak Profesor, nadmiernej uwagi do jedzenia. Inne sprawy były dla obojga ważniejsze.
Profesor przychodził do Kliniki bardzo wcześnie, żeby spokojnie rozmawiać z pacjentami. Wychodził z domu bez śniadania. Dopiero po wizycie, w czasie jej omawiania, wypijał kawę i zjadał świeżego solodrążka[i], którego przynosił mu doktor Julian Gątarski.
Ulubione potrawy Profesora, a zwłaszcza jedna z nich sprawiły mi trochę kłopotu. O ile maczanka po krakowsku była w dawnych czasach potrawa popularną i Pani Profesorowa przygotowywała ja wybornie, to prażucha, którą Profesor pamiętał z dzieciństwa nie była już pamiętana w czasach jego dojrzałości.
Profesor Kępiński zażarcie oponował wobec tych teorii rozwoju człowieka i tych koncepcji patogenezy, które postrzegał jako deterministyczne. Aktywny udział w swobodnym kształtowaniu swoich cech i swojego losu uważał za istotę człowieczeństwa. A tu prażucha, jakby w bogatym życiu nie przemaszerował przez pół Europy. Jakby nie przetworzył informacji o innych niż w dzieciństwie sposobach zaspokajania głodu, a może nawet miał szansę zauważyć, że jedzenie może być źródłem przyjemności. Na szczęście kierowniczka pracowni analitycznej, Pani Mazaraki, umiała zrobić prażuchę i ulżyć Profesorowi w tęsknocie za dzieciństwem.
Zdarza się jednak, że największy abnegat porzuca ascetyczność wobec pokus, zwłaszcza jeśli są słodkie, a szczególnie, gdy wywołują z poza świadomości i deklaratywnej pamięci skojarzenia miłe i przyjemne. Jak strudel z jabłkami. Wobec strudla w Profesorze Kępińskim odzywał się łasuch.
Maczanka po krakowsku
15 dkg/osobę | wieprzowiny na gulasz |
½ / osobę | cebuli |
1 szt. | bułka |
mąka, tłuszcz do smażenia, sól, pieprz |
Mięso dobrze stłuc wałkiem, posolić i posypać pieprzem. Pokroić na nieduże kawałki. Obtoczyć dobrze w mące. Cebule pokroić w kostkę i zeszklić w rondlu na rozgrzanym wcześniej tłuszczu. Nie rumienić. Włożyć mięso i smażyć na silnym ogniu, aż kawałki będą rumiane z każdej strony. Wtedy zacząć podlewanie wodą (czasem Pani Profesorowa dodawała też jasnego piwa, ale tylko odrobinę, przede wszystkim jednak wodę). Dobrze odskrobać to, co przywarło podczas smażenia do dna rondla. Dodając wody dusić mięso na bardzo małym ogniu przez godzinę. Ma być miękkie, a sosu sporo.
Na koniec należy przekroić bułkę w poprzek i zanurzyć ją w sosie, żeby nim przesiąkła. Proste? A jakie pożywne!
Prażucha
50 dkg | mąki pszennej |
½ litra | wody |
5 dkg | masła albo stopionej słoniny ze skwarkami |
sól do smaku |
Na patelni wyprażyć mąkę na złoty kolor. Przesypać do garnka. Trzymając garnek na małym ogniu wlać osoloną wrzącą wodę. Cały czas mocno ucierać kopyścią[ii], aby ciasto było gładkie i pulchne. To osiągnąwszy przykryć i wstawić do podgrzewacza (lub na brzegu płyty), żeby ciasto „doszło”. Łyżką zwilżoną w tłuszczu ułożyć na talerzu kupki i polać słoniną lub masłem.
Strudel z jabłkami
Ciasto | |
30 dkg | mąki |
1 szt | jajo |
„orzeszek” | masła |
½ filiżanki | ciepłej wody |
20 dkg | masła do pieczenia |
Albo: | opakowanie gotowego ciasta filo, rozmrożonego i ułożonego z podwójnych płatków |
Nadzienie | |
2 kg | kwaśnych jabłek – papierówki, szara reneta |
5 łyżek | cukru |
10 dgk | masła |
2 łyżki | bułki tartej |
cynamon | |
rodzynki namoczone, posiekane orzechy, migdały, konfitury albo świeże wiśnie lub śliwki |
Wyrobić ciasto do elastyczności, tak, żeby pęcherzyki robiły się pod dłonią, Rozwałkować, wyciągnąć jak najcieniej, we wszystkich kierunkach na serwecie z podłożonym pod spód talerzem. Kiedy podeschnie nakładać farsz: wpierw posmarować roztopionym masłem z bułeczką, potem układać cienko pokrojone jabłka cienką warstwą, posypać cukrem i cynamonem, potem dodatkami. Zawinąć podciągając serwetę i ułożyć w podkowę na płaskiej blasze. Obłożyć masłem i piec. W czasie pieczenia podlewać wyciekającym sokiem. W kilku miejscach rozbić łyżką wierzchnią warstwę i wlewać sok do środka. Posypać cukrem pudrem. Podawać na ciepło.
[i] Solodrążek to niezakrzywiony rogalik obficie posypany czarną solą wielicką.
[ii] Kopyść to drewniana łyżka z dłuższym trzonkiem.
Zdjęcia w serwisie: www.stock.chroma.pl, www.123rf.com, archiwa autorów i redakcji