Sławomir Jakima
Problematyka medyczna jest częstym tematem filmowym. Widzowie pasjonują się przeżyciami bohaterów seriali wcielających się w rolę lekarzy, pielęgniarek oraz problemami chorych.
Nieco inaczej jednak wygląda obraz psychiatrów i psychiatrii. Znane filmy, jak „Lot nad kukułczym gniazdem”, „Gothika”, „Mrs Johns”, „12 małp” przedstawiają szpitale psychiatryczne jako metaforę zniewolenia, bezduszności i agresji wobec chorych.
W polskim filmie lekarz może być bohaterem pozytywnym. Widzimy to np. w „Znachorze” (wersja przedwojenna i powojenna), „Kardiogramie”, serialu „Układ krążenia” (lata siedemdziesiąte), „Na dobre i na złe, „Lekarze” czy w najnowszym, świetnym obrazie „Bogowie”. Lekarz jednak w tych filmach nie jest psychiatrą, jest to na ogół chirurg, internista, który z ogromnym poświęceniem i bezkompromisowo walczy o dobro pacjenta.
Jaki zatem jest obraz psychiatry i szpitala psychiatrycznego w wyobraźni i oczekiwaniach polskich twórców filmowych? Zrozumiałe jest, że nie może być to obraz w miarę „normalny”, musi zawierać elementy grozy, pychy, niezrozumienia cierpienia chorych psychicznie ludzi.
Filmów jest zresztą niewiele, zaś tylko praktycznie w trzech z nich przedstawione są dylematy psychiatrii i lekarzy („Pokój z widokiem na morze”, „Szpital przemienienia”, „Kuracja”).
Szpital psychiatryczny jako więzienie
Szpital stereotypowo jest miejscem zniewolenia, bezkarności i agresji. Prawie każdy szpital jest ciemny, ponury, brudny, ze snującymi się w brudnych piżamach pacjentami. Sale są wieloosobowe, z obowiązkowymi kratami w oknach. Straszny jest też personel. W „Kuracji” działa sanitariusz Mietek bijący na każdym kroku bezbronnych pacjentów. Używa wobec nich wulgaryzmów. Podobnie ponurą postacią jest sanitariusz w „Ogrodzie Luizy”, jest sadystą lubującym się w biciu pacjentów. Nawet w poważnym „Szpitalu przemienienia” sanitariusz pełen agresji mówi o pacjencie „Co to za człowiek, to wariat”.
Psychiatra – zimny, mało empatyczny, nierozumiejący pacjentów
Najczęściej taki obraz psychiatry pokazany jest w kilku polskich filmach. Najmocniej widać to w obrazie „Kuracja” w reżyserii Wojciecha Smarzowskiego (wg. powieści Jacka Głębskiego). Film i powieść uzyskały nagrody.
Film opowiada o młodym, zaczynającym specjalizację lekarzu Andrzeju Majerze, który postanawia zamknąć się incognito w szpitalu psychiatrycznym celem „poznania, co i jak czują pacjenci”, chce ich zrozumieć. W tym celu udaje pacjenta, zaś o tej mistyfikacji wie tylko jego szef (profesor) oraz inny profesor będący szefem kliniki, w której lekarz ma przebywać. Cały eksperyment ma trwać tylko trzy miesiące, po czym ma zostać wypisany jako zdrowy. Oczywiście scenariusz przypomina słynny eksperyment Rosenhana z 1972r.
Pierwsza rozmowa z własnym szefem jest niezwykle interesująca dla całości filmu. „Co chce pan osiągnąć?” – pyta profesor. „Chcę ich zrozumieć” – odpowiada lekarz. „30 lat ich leczę i nie jestem w stanie ich zrozumieć” – odpowiada szef. Lekarze w szpitalu poświęcają pacjentom około 30 sekund i to tylko w trakcie obchodu, brak jakichkolwiek innych form terapii oprócz neuroleptyków klasycznych (obchód z ordynatorem: „co pacjent dostaje?, – chloropromazynę, – zmienić na haloperidol” – zarządza ordynator nawet nie patrząc na chorego). Lekarze nie reagują na agresję personelu, zajęci są swoimi sprawami (młody przystojny lekarz wiecznie rozmawiający przez komórkę). Profesor, u którego leży nasz bohater zaprasza go na krótkie rozmowy, nalewając duże porcje whisky (Andrzej Majer jest na neuroleptykach), szafa pana profesora jest pełna drogich trunków. Nasz główny bohater nie dostrzega, że jeżeli się wchodzi do szpitala psychiatrycznego i symuluje objawy psychotyczne, to nie ma praktycznie możliwości wyjścia z tego miejsca. Zakończenie filmu ma pewne paralele z zakończeniem „Lotu nad kukułczym gniazdem”. Nasz główny bohater kończy opowieść po serii elektrowstrząsów. Telewizyjny film „Kuracja” jest jednak bardzo dobrym obrazem metaforycznym ze świetną grą aktorów.
Podobnie jest w „Szpitalu przemienia”, poważnym obrazie wg prozy Stanisława Lema. Przedstawione są tu różne postawy lekarzy, zarówno wobec pacjentów, jak i sytuacji ekstremalnych, niespotykanych w żadnej psychiatrii na świecie (eksterminacja chorych psychicznie przez okupantów niemieckich). Do szpitala na jesieni 1939 roku przyjeżdża do pracy młody lekarz po studiach, trwa początek okupacji niemieckiej. Lekarz spotyka się z różnymi postawami starszych kolegów. Lekarze są wykształceni, większość zna język niemiecki, grają na instrumentach. Młody lekarz uzyskuje od starszego lekarza radę „przypominam podstawową zasadę psychiatrii, nie ufać chorym”. Podobnie przedstawiono brak empatii psychiatrów w nowych obrazach „Hel”, „Ogród Luizy”, „Enen”.
Psychiatra bezradny
Psychiatrzy są mało skuteczni, nie potrafią dobrze diagnozować, są skupieni tylko na farmakoterapii. Taki obraz widać już w filmach z lat siedemdziesiątych.
Główny bohater filmu „Ćma”, dziennikarz nocnych audycji, gdzie słuchacze mogą dzwonić z własnymi problemami, tak angażuje się emocjonalnie w pracę, że praktycznie „wysiada psychicznie”. Pokazana jest jego wizyta u psychiatry (lekarz jest w golfie, na biurku stoi akwarium z rybkami). Lekarz stawia diagnozę „mógłbym przepisać proszki, tak jak wodę destylowaną”, zaś jedyną radą jest propozycja wyjazdu na odpoczynek oraz propozycja uznania przez bohatera, że „jego praca jest teatrem”. Pan doktor zaproszony przez bohatera do studia wygłasza „mieszaninę Kępińskiego i Freuda”. Słuchacze przerywają rozmowy, co ciekawe lekarz spostrzega swój błąd.
W „Sali samobójców” do zamkniętego w pokoju, nie wpuszczającego rodziców syna, rodzina wzywa prywatnych psychiatrów. Pierwszy mężczyzna proponuje napisanie listu oraz cierpliwość, jednocześnie zaznacza, że nie wypisze żadnego lekarstwa bez zbadania pacjenta. W wulgarny sposób zostaje wyproszony z domu przez matkę chłopca. Drugim psychiatrą jest lekarka (typowa matka Polka, w trakcie rozmowy z rodzicami odbiera telefon od dziecka). Lekarka po krótkiej rozmowie z rodzicami chce wypisać receptę, a na pytanie rodziców „Czy Pani zechce porozmawiać z synem?” puka do zamkniętych drzwi, zaczynając pseudowywiad od słów „Rodzice zapłacili dużo kasy, masz 3 minuty na odpowiedź”. Pani doktor stwierdza po kilku minutach rozmowy z synem (przez drzwi), że syn nie jest typem samobójcy. „Skąd Pani to wie?” – pyta ojciec, „Bo mam doświadczenie”. Lekarka diagnozuje głęboką depresję, ale „nic nie może zrobić, bo jest tylko lekarzem i nie zmieni polskiego prawa, syn jest bowiem pełnoletni”. Na pytanie matki, „co byś zrobiła na moim miejscu?”, odpowiada „Nie wiem”. Matka rewanżuje się słowami „Wyp……. z mojego domu” i tak kończy się wątek psychiatryczny tego skądinąd ciekawego filmu.
Bezradnym jest też młody lekarz w filmie „Enen”. Bierze pacjenta do swojego domu, opiekuje się nim wbrew opiniom kolegów i żony. Efekt jest w sumie żałosny. Abstrahując od braku profesjonalizmu i bezprawnego działania (kto z nas ma prawo zabierać pacjenta z oddziału do swojego domu?). W ciekawym filmie „Pod mocnym aniołem”, oprócz przedstawienia stadium alkoholizmu z mechanizmami iluzji i zaprzeczeń, widzimy sympatycznego i zmęczonego pracą w odwyku lekarza psychiatrę, który nie ma już złudzeń co do efektów leczenia alkoholików (doktor Gronada).
Twórcy filmów nie przejmują się podstawami zachowań terapeutycznych, film musi stwarzać napięcie. W „Ogrodzie Luizy” kobieta psycholog pozwala sobie na pełne przekroczenie granic przez lekko socjopatycznego gangstera, który w szpitalu jest na obserwacji sądowo-psychiatrycznej. Jej własną pieczątką stempluje ręce i czoło terapeutki. Później gangster Fabian okazuje się najbardziej czułą i broniącą pacjentów przed agresją personelu postacią.
Dylematy leczenia
Psychiatrzy jednak różnią się w podejściu do pacjentów, stad też wynikają różnice w leczeniu. W ciekawym filmie „Pokój z widokiem na morze” (reżyseria Janusz Zaorski, 1977r.) bohaterami są dwaj lekarze, którzy muszą podjąć się próby zniechęcenia desperata stojącego na najwyższym piętrze wieżowca w Gdańsku przed samobójczym skokiem. Przez cały film nie widzimy twarzy potencjalnego samobójcy. Starszy lekarz, który jest profesorem psychiatrii, stara się nie nakłaniać za wszelką cenę desperata. Opowiada o swoich przeżyciach i doświadczeniach, chce dać mu szansę dokonania wyboru. Młodszy lekarz, będący notabene uczniem profesora, chce działać szybko, wierzy tylko w farmakoterapię. Nie ogranicza się wyłącznie do rozmowy, ściśle współpracuje ze zmęczonym tą sytuacją prokuratorem. Zakończenie filmu jest nietypowe (i nie będę go ujawniał tym czytelnikom, którzy filmu nie znają). Film zdobył nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowy w Locarno.
Psychiatra jako człowiek niepoukładany
We wspomnianych już filmach „Enen” i „Kuracja” młodzi psychiatrzy tracą rodziny. W filmie „Hel” mamy opowieść o bardzo dobrym psychiatrze, który niestety ma również 20-letni staż bycia narkomanem i nie ma kontaktu z synem. Po kilku latach abstynencji wraca do heroinowego nałogu. W filmie, w iście hollywoodzkim stylu, po kuracji w górach „prostuje się”, odzyskuje kontakt z synem, wraca do pracy, gdzie tak jak przedtem jest ciepłym i wyrozumiałym psychiatrą.
W kultowym serialu „07 zgłoś się” główny bohater, porucznik Borewicz poznaje córkę profesora psychiatrii, która także jest psychiatrą… Borewicz spędza z nią upojne chwile, zaś po miłosnym akcie słyszy „Ja mogę pójść do łóżka z facetem, kiedy mam ochotę, ale dzwonić nie będę. Byłam mężatką i to o 2 lata opóźniło mój doktorat”. Autorzy nie omieszkali pokazać, z jakim ogromnym chłodem Pani doktor odnosi się do pacjentów. Są jeszcze inne filmy z psychiatrami w rolach epizodycznych, np. „Wściekły”, „Komornik”, „Lęk wysokości”.
Ja chciałbym jednak zobaczyć film, w którym psychiatra jest normalnym lekarzem, z normalnym życiem rodzinnym, pracującym w zwykłym szpitalu, z pacjentami, którzy po terapii po prostu wychodzą do domu. Ale czy taki obraz byłby interesujący dla twórców i widzów?
23.01.2015
Zdjęcia w serwisie: www.stock.chroma.pl, www.123rf.com, archiwa autorów i redakcji