Mirek Sukiennik
Opisując płytę Beatlesów „Sgt. Pepper’s…” wspomniałem, że nie osiągnięto na niej pełnej spójności artystycznej albumu. Udało się to innemu brytyjskiemu zespołowi kilka lat później, a dzieło nagrane w tym samym studio Abbey Road, to chyba najlepszy album koncepcyjny w historii. Jest też jednym z najpopularniejszych – drugim w historii muzyki (sprzedano ponad 50 milionów egzemplarzy).
Płyta The Dark Side of the Moon była bez przerwy przez 741 tygodni (14 lat) na amerykańskiej liście Billboard 200, dłużej niż jakikolwiek album w dziejach fonografii. Jak to się stało? Przecież Pink Floyd to przedstawiciel rocka progresywnego, który z założenia jest gatunkiem muzyki elitarnej, przeznaczonej dla wąskiego grona odbiorców. Popularność grupy była tak duża dzięki spektakularnym trasom koncertowym, z nowatorskimi efektami i scenografiami oraz serii albumów doskonale łączących w całość teksty, muzykę i grafikę. Ten album to zapoczątkował – pierwsze dokonania grupy uzyskiwały raczej ograniczoną popularność. Po wyrzuceniu z zespołu Syda Barreta, obowiązki autora tekstów przejął Roger Waters i zdecydował ,że Dark Side… będzie płytą o narodzinach, śmierci i wszystkim, co jest pomiędzy – czyli o życiu. Zespół prowadził w tym czasie ożywioną działalność koncertową, co dało możliwość sprawdzenia i przećwiczenia prawie całego materiału na płytę przed wejściem do studia – dzięki czemu w czasie nagrywania możliwe było skupienie się na innym postanowieniu zespołu, że album ma być nagrany perfekcyjnie i ma być pełen muzycznych dodatków, i uzupełnień tak, aby tworzył zwartą opowieść.
Pink Floyd – The Dark Side Of The Moon, Styczeń 1973 r.
1. Speak To Me |
2. Breathe |
3. On The Run |
4. Time |
5. The Great Gig In The Sky |
6. Money |
7. Us And Them |
8. Any Colour You Like |
9. Brain Damage |
10. Eclipse |
Ciemna Strona Księżyca – coś o czym wiemy, że jest, ale jest tajemnicze, nieznane i nie wiemy, co nas tam może spotkać. Tak jak życie. Początek – bicie serca w Speak To Me (tak naprawdę, to nie prawdziwe serce, ale odgłos wygenerowany przez perkusistę Nicka Masona) z towarzyszącymi w tle dźwiękami i wypowiedziami przypadkowych osób to narodziny. Potem Breath,. czyli dzieciństwo i instrumentalny, nagrany przy użyciu jednego z pierwszych syntezatorów On The Run – to już pęd młodości i rywalizacji (szkoła, studia). Następnie Time, w którym zdajemy sobie sprawę z nieuchronności czasu i przemijania (rozpoczynający się nagranymi odgłosami zegarów), po nim The Great Gig In The Sky z przepiękną wokalizą Clare Torry i przestrzennymi, kołyszącymi rytmami. Wreszcie jeden z nielicznych singli w karierze Pink Floyd (na saksofonie gościnnie Dick Parry, na początku odgłosy kas i paragonów – wszystko nagrane analogowo) – Money, przedstawiający konsumpcjonizm i pogoń za dobrami materialnymi, a po nim Us And Them – piękna ballada o wojnie, przemocy i człowieczeństwie. Instrumentalne Any Colour You Like wprowadza do Brain Damage poświęconemu chorobom psychicznym (prawdopodobnie jak cała następna płyta Wish You Were Here, związana z problemami Syda Barreta) i kończącego płytę Eclipse z pesymistycznym tekstem podsumowującym życie oraz kończącym utwór biciem serca i stwierdzeniem, że tak naprawdę, to nie ma ciemnej strony księżyca – w rzeczywistości jest on cały czarny. Z astronomicznego punktu widzenia to prawda – pamiętajmy, że księżyc nie świeci, tylko odbija światło.
Album niezwykły. Świetne gitary i wokale Davida Gilmoura i Rogera Watersa, jazzujące i ocierające się o klasyczne aranżacje klawisze Richarda Wrighta, genialne wykorzystanie wokaliz, instrumentów i efektów towarzyszących tworzą monolit, przez co tej płyty naprawdę trzeba słuchać w całości. Trzeba też wyróżnić doskonałą pracę producenta i inżyniera dźwięku – Alana Parsonsa oraz grafikę i okładkę z pryzmatem, która jest uważana za jedną z najlepszych w historii fonografii. Album zyskał status kultowego i stał się ulubioną płytą młodzieży szkół średnich i uniwersytetów – w tekstach Waters doskonale uchwycił stan ducha młodego człowieka wchodzącego w życie z wszystkimi towarzyszącemu temu nadziejami i obawami. Mam nadzieję, że w pogoni za „money” znajdą Państwo czterdzieści kilka minut, by przy dobrym winie przypomnieć sobie czasy młodości (bo chyba każdy tego albumu słuchał już kiedyś) i posłuchać The Dark Side… raz jeszcze.
Syd Barret był jednym z założycieli Pink Floyd i początkowo twórcą większości utworów, ale po serii ekscesów został wyrzucony z zespołu i zastąpiony przez Davida Gilmoura – w ten sposób skład grupy się ukształtował, a trwająca do dziś rywalizacja Gilmoura z Watersem dała nam wiele wspaniałych płyt. Przypadek zmarłego kilka lat temu Barreta jest dla czytelników przykładem, jakim problemem diagnostycznym i terapeutycznym są ludzie nadużywający narkotyków. Jak bowiem stwierdzić, czy zaburzenia psychiczne są spowodowane narkotykami, czy zmianami organicznymi w mózgu?
W przypadku Barreta podejrzewano schizofrenię lub zespół Aspergera, ale nie były one leczone, a nawet zdiagnozowane. Po wyrzuceniu w zespołu, próbował on kariery solowej, ale pomimo pomocy kolegów z Pink Floyd nie była ona udana i po kilku latach wycofał się z życia publicznego, utrzymując się z tantiem. Izolował się od świata przy pomocy rodziny, co pozwala przypuszczać, że zmiany w psychice były utrwalone i głębokie. W końcu lat 60. i początku 70. – czyli epoce „dzieci kwiatów”, eksperymenty z narkotykami były bardzo częste. Barret zażywał LSD i amfetaminę, a jego irracjonalne zachowanie praktycznie zniszczyło pierwszą trasę Pink Floyd po USA.
Można spekulować, czy narkotyki były tylko katalizatorem, czy przyczyną zaburzeń psychicznych, ale na pewno odegrały decydującą rolę w zamianie młodego, stojącego u progu wielkiej kariery muzyka w stroniącego od świata, schorowanego dziwaka. Mam nadzieję, że wielu młodych ludzi po zapoznaniu się z jego historią zrezygnuje z narkotyków. Bo w tym wypadku Ciemna Strona Księżyca jest bliżej niż się wydaje i jest naprawdę Ciemna…
Zdjęcia w serwisie: www.stock.chroma.pl, www.123rf.com, archiwa autorów i redakcji